W sobotę moje województwo zaczyna ferie. W następny weekend wyjeżdżam na około półtora tygodnia do rodziny. Jako że nie lubię zostawiać wszystkiego na ostatnio chwilę, już wczoraj spakowałam swoją pielęgnacyjną kosmetyczkę na wyjazd. Selekcja, co będzie mi potrzebne, a co po prostu nie ma racji bytu w podróży trwała długo. Nie było łatwo, ale udało mi się wybrać najpotrzebniejsze kosmetyki. Jak zobaczycie na zdjęciach, wybrałam małe, nieproblematyczne opakowania lub przelałam z dużych do małych kupionych w Rossmanie już jakiś czas temu. Zaczynajmy prezentację! ;)
Dla mnie gumki do włosów i wsuwki są niezbędne, tym bardziej, że zazwyczaj takie rzeczy gubię. Tym razem, aby wszytko było razem w jednym miejscu, a nie walało się po całej kosmetyczce, zapakowałam je w małą portmonetkę z solidnym zamknięciem.Myślę, ze to w sumie ładnie się prezentuje.
Do małej butelki z pompką przelałam końcówkę balsamu z niespecjalnymi właściwościami nawilżającymi, która zalegała w moich zbiorach.
Ten mały pojemniczek kryje żel do mycia twarzy. Przelałam go z opakowania z dużą pojemnością ze względu na oszczędność miejsca. Po co bez potrzeby targać duże opakowanie, które zajmie pół kosmetyczki, a i tak nie zużyjemy całego?
Ochrona przeciw potowi również musi być. Wybrałam roll-on,bo jest mniejszy niż spray i w moim przypadku lepiej działa, zapewnia dłuższą ochronę.
A tu widzicie miniaturową wersję odzywki Alterra granat i aloes. Dostałam ją od koelżanki na Mikołajki. Świetnie sprawdzi się na ten wyjazd, gdyż jest mała i poręczna, a dodatkowo wiem, że dobrze działa, bo cała ta seria się u mnie spisuje.
PS: Nie pokazuje szamponu, gdyż na miejscu takowy będzie.
Nie wiem, czy będę miała czas rankiem nakładać pod oczy żel czy też aplikować go wieczorem, ale spakowałam na wszelki wypadek, bo nie wiadomo, co się przydarzy.
O nawilżającym kremie do twarzy nie mogłabym zapomnieć. Na pewno nie zimą, gdzie ogrzewanie i wiatr w połączeniu z mrozem wysuszają cerę. Wybrałam Garneir Hydra Adapt odżywczy krem- balsam. Ma zaledwie 50 ml więc jest fajny na podróże, a działa całkiem spoko.
Niewykluczone, że będę miała ochotę na zmianę koloru paznokci, dlatego też wybrałam dwa, może niezimowe kolory, ale bardzo je lubię za to, iż szybko wysychają, łatwo zmywają i nie mają bardzo dużych pojemności. Kolorki bardzo mi się podobają! Lubię tka ożywić dłonie w zimowe dni. Wystarczy, ze ponuro jest za oknem, na paznokciach nie musi być nudno.
Zdecydowałam się wziąć lakiery, a więc muszę również mieć specyfik do usunięcia go z paznokci, gdy przestanie ładnie się prezentowac. Nie widzę sensu używania zwywacza w płatkach w domu. Na wyjazd zaś jest świetnym wyjściem dla zazwyczaj dużych butelek ze zmywaczem, który w podroży może się rozlać.
Dłuuugo zastanawiałam się, co zabrać do ust. Ostatecznie padło na błyszczyk z Avonu w kolorze pink pucker, gdyż daje uczucie nawilżenia i dodatkowo lekko mieni się na ustach, co dodaje im życia.
No i na koniec coś, co każda osoba z aparatem ortodontycznym powinna mieć przy sobie, w razie gdyby na wyjeżdzie z dala od ortodonty , jakiś drucik zacząl drapać i dokuczać. Mowa o wosku. Mam nadzieję, że nie będę zmuszona wyciagać go z kosmetyczki.